olska może zapłacić gigantyczne odszkodowania z powodu opóźnień w przyjmowaniu unijnego prawa.
Romano Prodi, szef Komisji Europejskiej, przygotowuje dramatyczny list do premiera Leszka Millera. Polska ma ogromne opóźnienia w tłumaczeniu unijnego prawa, a to, co już przetłumaczono, urąga wszelkim standardom. Aż 80 proc. tekstów przysłanych do Brukseli wróciło do ponownej weryfikacji – do druku dopuszczono zaledwie osiemdziesiąt tekstów.
– Trzeba ruszyć z kopyta! Polska dużo już przetłumaczyła, ale jakość tekstów nie jest dobra – mówi rzecznik Komisji Europejskiej Jean-Christophe Filori. Mała Malta ma już zaakceptowanych ponad trzysta aktów prawnych, a Estonia – dziewięćset. W efekcie Polska może stanąć przed unijnym trybunałem i będzie zmuszona do zapłacenia gigantycznych odszkodowań, jeśli opóźnienia w przyjmowaniu unijnego prawa przeszkodzą któremuś z przemysłowych lobby w Unii. Z kolei polscy przedsiębiorcy nie zostaną wpuszczeni na unijny rynek, bo zabraknie stosownych przepisów, które przejmujemy bezpośrednio z Unii Europejskiej. Polska nie będzie też mogła zarządzać funduszami otrzymywanymi z Unii.
– Faktem jest, że to ogromna liczba aktów prawnych i są zwroty. W tym roku jednak zakończymy proces tłumaczenia i weryfikacji
– mówi Jarosław Pietras, wiceminister w UKIE.
Cielęta, czyli młodzież rzeźna
Za weryfikację niemal wszystkich tłumaczeń odpowiada firma Euroscript, która wygrała przetarg (w sumie na 2 mln euro) zorganizowany przez Urząd Komitetu Integracji Europejskiej. We wrześniu ubiegłego roku firma wygrała przetarg na tłumaczenie aktów prawnych za 3,3 mln zł, a potem otrzymała zlecenie na weryfikację tłumaczeń 55 tys. stron tekstu – za 6 mln zł. Na widok tych tłumaczeń urzędnikom w Brukseli odebrało mowę. W jednym z tekstów zamiast słowa „cielęta" pojawia się „młodzież rzeźna". W innym miejscu zamiast „wyrywkowego sprawdzania dokumentów" widnieje „pobieranie próbek dokumentów". Takie niedoróbki i błędy mogą mieć fatalne skutki dla polskich firm, gdy w przepisach dotyczących rynku cukrowniczego zamiast zakazu „zawarcia umowy" pojawia się zakaz „zerwania umowy". W innym tekście zamiast słów „działanie byłoby zagrożeniem dla wspólnego rynku" widnieje sformułowanie „takie działanie nie powinno być zagrożeniem".
Jakub Rudnicki, dyrektor zarządzający firmy Euroscript, nie przyjmuje zarzutów: – Nie wyobrażam sobie, by mogło się pojawić takie sformułowanie jak „młodzież rzeźna". Skłamałbym, gdybym powiedział, że wszystko jest najwyższej jakości, ale liczba zwrotów jest minimalna. Nie wiem, nad czym w Brukseli się pastwią. Spółka matka ma siedzibę w Luksemburgu i dysponuje najlepszymi fachowcami. Na stałe zatrudniamy 50 osób, a 120 z nami współpracuje. Nasz automatyczny system tłumaczenia Trados jest najlepszym tego typu narzędziem na rynku.
– Firma Euroscript wygrała przetarg w listopadzie i dostała umowę na całość tłumaczenia. Wiem tylko, że zatrudnia ponad trzydziestu tłumaczy – tyle o szczegółach kontraktu wie rzeczniczka UKIE Ewa Haczyk. W maju ubiegłego roku Ministerstwo Gospodarki wybrało do tłumaczenia i weryfikacji tekstów wspólnotowych aktów prawnych firmy Get i Letterman. Ich ofertę unieważniono jednak z powodu podania numeru identyfikacji ZUS z poprzedniego miesiąca. Jedna z firm startujących w przetargach złożyła do UKIE skargę, twierdząc, że Euroscript wygrał przetarg, mimo że nie miał wymaganego trzyletniego doświadczenia na rynku. Ponieważ skarga przyszła po terminie, nie została uwzględniona. W następnych ofertach przetargowych ten wymóg zniesiono.
Do unii bez unijnych przepisów
Urzędnicy Komisji Europejskiej twierdzą, że jeśli do 1 maja 2004 r. Polska nie rozwiąże sprawy tłumaczeń i weryfikacji aktów prawnych, po polsku będzie wydrukowana nie więcej niż połowa przepisów.
– Przygotowanie prawa po polsku należy do polskiego rządu. Sprawdzamy tylko, czy tekst jest zgodny z oryginałem, i dopuszczamy go do druku lub nie – wyjaśnia Marek Kaduczak, prawnik lingwista, zatrudniony w wydziale prawnym Komisji Europejskiej. Tymczasem ustawa o języku polskim mówi, że tylko przepis wydrukowany w języku polskim jest obowiązującym prawem dla polskich obywateli. Czy możemy wejść do Unii Europejskiej bez unijnych przepisów?
Inga Rosińska, Bruksela