Skutki fatalnego przekładu Konstytucji UE. Sejm zdecyduje, czy proces ratyfikacji konstytucji dla Europy może się rozpocząć, zanim zostanie zakończona długotrwała procedura usunięcia z polskiego przekładu kilkudziesięciu rażących błędów.

Po wczorajszych doniesieniach „Rz” w tej sprawie Prawo i Sprawiedliwość złożyło projekt uchwały o odłożeniu do przyszłego roku terminu referendum.

Wszyscy są zgodni, że sytuacja jest poważna. Klub SdPl zwrócił się do premiera o wyjaśnienie, jak mogło dojść do takiej sytuacji. Wiceminister spraw zagranicznych Jakub Wolski przyznał w Sejmie, że w dokumencie jest „powyżej 40 błędów poważnych, merytorycznych". Włącznie z sytuacją, w której „białe nazywa się czarnym". Zdaniem Wolskiego oprócz tego są „błędy stylistyczne, gramatyczne, interpunkcyjne. Jest tego rzeczywiście sporo".

PiS uznało wczoraj że, rząd musi przeprowadzić procedurę korekty błędów, zanim prześle traktat do Sejmu. Dorota Arciszewska-Mielewczyk z PiS uważa, że zajmie to ponad pół roku. Zgodnie z konwencją wiedeńską z 1969 r. o wszystkich zmianach Polska musi zawiadomić 24 pozostałe kraje UE i jeśli nie zgłoszą zastrzeżeń, przekazać Włochom nową wersję. Po publikacji w Dzienniku Urzędowym UE wadliwa wersja dokumentu została zdeponowana w Rzymie.

Za takim trybem może opowiedzieć się większość Sejmu. Z naszych informacji wynika, że za odłożeniem ratyfikacji do przyszłego roku oprócz PiS opowiadają się PO i LPR, a skłaniają się ku temu także Samoobrona i PSL. SdPl zaapelowała natomiast wczoraj do rządu o jak najszybsze przesłanie traktatu do Sejmu. Podobnego kroku oczekują SLD i UP.

Kto jest winny tym trudnościom? UKIE zdecydowanie odrzuca sugestie, że to on odpowiada za tłumaczenie konstytucji.

– Zajmował się tym Sekretariat Rady UE, a w Polsce za koordynację odpowiadało MSZ. Do UKIE tylko sporadycznie zwracano się o zdanie – mówi Jan Ostoja-Ostaszewski z biura prasowego Urzędu. Zdaniem wiceministra ds. europejskich Tomasza Nowakowskiego UKIE sugerował Brukseli, aby wykorzystać przekład przygotowany z własnej inicjatywy przez Kancelarię Sejmu. To się jednak nie udało. Teraz może dojść do pata, jeśli okaże się, że Rada UE nie przyjmie sugerowanych poprawek.

Unuka Stenkwist z zespołu tłumaczy Sekretariatu Rady UE zwraca uwagę, że podstawą tłumaczenia był przekład projektu konstytucji przygotowany przez unijny Konwent, gdy Polska nie należała jeszcze do Unii. A ten dokument na zlecenie UKIE opracowali tłumacze w naszym kraju.

Krytycznie sposób, w jaki Urząd przygotowuje przekłady prawa europejskiego, ocenia wiele renomowanych biur tłumaczy w Polsce. Ich zdaniem winna jest także ustawa o zamówieniach publicznych, która traktuje tłumaczenia tak jak zakup cementu. – Liczy się tylko cena i termin – mówi Stanisław Buczyński, szef biura Lidex. Zdaniem Przemysława Surma z krakowskiego Corporate Services wojna cenowa sprawiła, że stawki za stronę przekładu spadły do kilkunastu zł. A to nie pozwala już na zatrudnianie fachowców (ci żądają przynajmniej 50 zł). Pracę wykonują studenci.

W tej sytuacji urzędy coraz częściej zabezpieczają się przed odpowiedzialnością za błędne przekłady. „Ministerstwo Gospodarki ostrzega: niniejszy dokument został przetłumaczony z języka angielskiego i w związku z tym może nie oddawać wiernie zapisów pierwotnego tekstu. Zaleca się, aby przy korzystaniu zaznajomić się również z angielską wersją dokumentu. W przypadku jakichkolwiek rozbieżności obowiązuje wersja angielska" – można przeczytać w niektórych przekładach unijnych tekstów.

Jędrzej Bielecki