Zdalne kabiny, czyli tłumaczenie ustne podczas pandemii COVID-19

Wystarczy szybkie skorzystanie z wyszukiwarki, aby odświeżyć sobie podstawowe cechy tłumaczenia symultanicznego. Jest to tłumaczenie ustne, zwane również równoczesnym, wykonywane na żywo za pomocą mikrofonu i słuchawek w dźwiękoszczelnej kabinie, z której tłumacz zazwyczaj widzi prelegenta. Dzięki swojej naturze przekład tego typu coraz częściej preferowany jest przez organizatorów konferencji czy innego typu eventów z jednej prostej przyczyny – zapewnia oszczędność czasu. Zamiast czekać na przekład tłumacza konsekutywnego, słuchacze nie mówiący w języku prelegenta mogą nadążać za jego przemową w czasie rzeczywistym dzięki choćby jednej słuchawce dyskretnie włożonej do ucha. Ze słuchawki słychać głos tłumacza, który przekłada przemówienie zazwyczaj z tylko kilkusekundowym opóźnieniem.

Kiedy w marcu 2020 r. z powodu pandemii koronawirusa zamknięte zostały prawie wszystkie miejsca publiczne, kłódki pojawiły się również na kabinach tłumaczeniowych. Odwołano konferencje, przełożono spotkania, anulowano międzynarodowe delegacje. Chociaż wielu tłumaczy wierzyło, że kabina nigdy nie może milczeć, niestety – kabina zamilkła. Zamilkła na wiele, wiele miesięcy.

Praca i nauka podczas lockdownu była wyzwaniem dla wszystkich. Zmusiła nas, aby praca zdalna wraz ze wszystkimi swoimi utrudnieniami i zaletami stała się normą, a nie wyjątkiem. Podobny los spotkał tłumaczy ustnych. Mieli do zgryzienia twardy orzech. Jak bowiem tłumaczenie symultaniczne może być wykonane zarówno zdalnie jak i na żywo?

Pierwszym krokiem musi być oczywiście osiągnięcie warunków, w których można by w ogóle mówić o podjęciu się próby dokonania przekładu. A warunki takie to z jednej strony odpowiedni sprzęt, z drugiej – odpowiedni spokój.

Sprzęt to oczywiście mikrofon, słuchawki, kamerka. Nic, czego nie znajdziemy w kilka sekund na Allegro czy eBayu. Pamiętając jednak, że nie tylko tłumacze ustni w czasach pandemii zaopatrują się w lepszy sprzęt, przed dokonaniem zakupu warto uzbroić się w uspokajającą herbatkę. Popyt na niezbędny do pracy i nauki sprzęt, jakim stały się kamerki i mikrofony, pozwolił producentom żądać nawet najbardziej wygórowanych cen. Nie należy się więc dziwić, że w 2020 r. zakup nowych słuchawek równał się znacznym zmniejszeniem bilansu konta bankowego.

Aby zdalne kabiny mogły dorównać swojemu stacjonarnemu rodzeństwu, muszą być jednak nie tylko zaopatrzone w odpowiedni sprzęt. Kabina tłumacza jest dźwiękoszczelna nie bez powodu. Nowy wypasiony mikrofon wyłapuje z największą precyzją nie tylko głos tłumacza i jego tłumaczenie. Jeżeli nie zadbamy o odpowiednią ciszę i spokój, wyłapie też szczekanie  psa za oknem, remont w mieszkaniu sąsiada czy muzykę z pokoju obok. Klient usłyszy nie tylko przekład tekstu prelegenta, ale wszystkie inne odgłosy, które wedrą się do naszej domowej kabiny i obniżą jakość tłumaczenia. Jak zadbać jednak o higienę pracy, kiedy nie mieszkamy sami? Nie każdy może pozwolić sobie na wydzielenie oddzielnego pokoju w zacisznym miejscu, gdzie skupienie i natchnienie do tłumaczenia przyjdą do nas bez obaw, że inny domownik otworzy nagle drzwi i je wypuści.

Zbudowanie zdalnej kabiny leży przynajmniej w gestii tłumacza. Owszem, może być ograniczony przez przestrzeń swojego domu czy zasoby pieniężne, ale są to czynniki mniej lub bardziej przez niego kontrolowane. Najlepsza jednak kabina zdalna na nic zda się tłumaczowi bez odpowiednich programów, które pozwolą na odpowiednie zsynchronizowanie tłumaczenia. Niektóre platformy, takie jak chociażby KUDO, stanęły na wysokości zadania i stworzyły środowiska odpowiednie do tłumaczenia. Platforma KUDO jest jednak płatna i wiele osób dla zaoszczędzenia kosztów decyduje się zostać przy królującej podczas pandemii platformie Zoom. Zoom oferuje opcje podziału na kanały, na których odbywa się tłumaczenie w odpowiednich kombinacjach językowych. Dla słuchaczy są one całkiem wygodną opcją – wystarczy kliknąć na odpowiednią parę językową, aby usłyszeć tłumaczenie. Kanały mają jednak jedną ogromną wadę, a mianowicie nie dają tłumaczowi możliwości porozumiewania się ze swoim „konkabinem” bądź „konkabinką, czyli kolegą lub koleżanką, z którymi tłumacz pracuje w kabinie.

Po trwającym 20-30 minut tłumaczeniu symultanicznym tłumacz potrzebuje odetchnąć i pozwolić odpocząć swojemu umysłowi. Z tego powodu w kabinie tłumaczeniowej znajduje się zazwyczaj nie jeden tłumacz ustny, ale dwóch. Kiedy tłumacz czuje zmęczenie, daje sygnał swojemu konkabinowi, który przejmuje pałeczkę. Opcja kanałów językowych na Zoom nie oferuje jednak możliwości dyskretnego przekazania tej informacji tak, aby przypadkiem nie zaistniały przerwy w tłumaczeniu. W celu rozwiązania tego problemu, oprócz połączenia się na platformie, tłumacze decydują się zazwyczaj łączyć ze sobą także z drugiego urządzenia – laptopa, komórki czy tabletu – gdzie mogą się widzieć i dawać sobie sygnały do zmiany. Nasza zdalna kabina rośnie więc w jeszcze więcej urządzeń niezbędnych do zapewnienia wysokiej jakości przekładu.

Nowe środowisko i realia pracy zdalnej to również nowe normy regulujące pracę tłumaczy ustnych. O wytycznych dotyczących tłumaczeń konferencyjnych, a także kilku kwestiach związanych z tłumaczeniem na odległość można przeczytać w normie ISO 23155. Aby poszerzyć swoją wiedzę na temat technicznych specyfikacji pracy tłumacza, należy zaś sięgnąć po normę ISO 24019. Norma w szczegółach opisuje, jakie wymagania dotyczące jakości dźwięku (bądź obrazu w przypadku tłumaczeń na język migowy) powinien spełnić tłumacz. W normie znajdziemy również wytyczne dotyczące higieny pracy, m.in. zadbanie o odpowiednią częstotliwość i głośność nadawanego przekazu, wygodną obsługę interfejsu czy zadbanie o stabilne i wystarczająco szybkie łącze internetowe. Norma definiuje również zakłócenia niedopuszczalne podczas tłumaczenia, zasady poufności, a także obsługę konsoli i sprzętu, niezbędnych do wykonania zlecenia. Każdy aspekt pracy tłumacza ustnego opisany jest ze szczegółami, aby zapewnić standaryzację odpowiednią dla przekładu ustnego w warunkach zdalnych.

Po półtorarocznym życiu w niepewności i pozornie niekończącym się lockdownie czy ciągle nowych restrykcjach wydaje się, że w końcu na horyzoncie tli się wyczekiwane światełko w tunelu. Kiedy świat powoli podnosi się z kolan, lada moment może przyjdzie również czas na powrót do biur tłumaczeniowych, a także kabin. Bogatsi w nowe doświadczenia i zaprawieni trudami przekładu w czasie pandemii, tłumacze wrócą na stare śmieci, a kabiny ponownie wypełnią się różnymi językami. Może już za chwilę kabiny przestaną milczeć.

Monika Olszewska

Źródła:
https://www.iso.org/standard/80761.html
https://www.iso.org/standard/77590.html
https://www.iso.org/standard/74749.html
https://www.middlebury.edu/institute/advancing-your-career/career-guide/day-life-interpreter-during-pandemic
https://kudoway.com/blog/interpreting-thru-kudo/
https://atlasls.com/how-remote-simultaneous-interpretation-rsi-can-help-...
https://www.youtube.com/watch?v=7ty7_09rb5c

Kategoria: