Edukacja

September in Warsaw

Warsaw is really beautiful at the end of September.  I know you possibly have images of white winters in Poland but trust me, summer likes this city and usually tries to stay that bit longer and amazes us with spectacular Indian Summers. Hence, Warsaw is a great place to spend the last few days of September. You will be feeling very good after the brilliant presentation you have just delivered at TM-Europe 2011. A dozen or so attendees will have tweeted immediately about how insightful your presentation was and one will even tweet about how well you looked. You are finishing a beer with some new friends and notice from the business cards that these are the people your sales director told you to meet. What could be more pleasant?

Now you want to know how to achieve this dream. It is very simple  - go to the TM-Europe 2011 website and have a look at the call for papers, http://www.tm-europe.org/callforpapers2011, then write down what you've been meaning to say for years, and submit a proposal. You have until April 30th to submit a paper. This year the conference theme is “Process Management and Standards for the Translation and Localisation Industry”.  The conference gets quite a few submissions and the ones which get selected are those that adhered to the criteria announced in the call for papers and present the most insightful views and original angles.

The second XLIFF Symposium takes place on the pre-conference day of TM-Europe 2011 and the call for papers for that event will be published within a couple of weeks.

The TM-Europe International Conference is a lively event where you get to meet many translation industry people who do not notmally attend other conferences. One of the great things about the conference is the level of expertise, originality and good humour among the audience. It is also a great opportunity to enjoy Warsaw in September and enjoy the famous Polish hospitality.

Category: 

Do you really speak English?

Zanim odpowiesz „tak” na pytanie, czy mówisz po angielsku, dobrze się zastanów. Być może tylko wydaje Ci się, że znasz ten język, a w rzeczywistości używasz któregoś z podtypów angielskiego, któremu daleko do literackiej angielszczyzny.

Język angielski ma wiele twarzy. To, że posługują się nim miliony ludzi na całym świecie, nie tylko (a wręcz przede wszystkim nie) native speakerzy, przyczynia się do powstawania jego licznych odmian różniących się takimi cechami jak zasób słownictwa, gramatyka i przeznaczenie. Nie chodzi tym razem o odmiany regionalne czy środowiskowe, pojawiające się naturalnie w pewnych miejscach i grupach ludności, lecz odmiany wyodrębnione sztucznie, a następnie opisane i sklasyfikowane, co pozwala im uzyskać status swego rodzaju „podjęzyka”.

W taki właśnie sposób narodził się Globish, wynalazek Francuza Jeana-Paula Nerrière’a, który podczas biznesowych wojaży odkrył, że angielski, którym posługują się osoby wychowane w regionach nieanglojęzycznych, różni się znacznie od mowy rodzimych użytkowników tego języka. Jak można się spodziewać, Globish jest językiem uproszczonym. Składa się z zaledwie tysiąca pięciuset słów (w związku z tym obiekty bardziej skomplikowane wskazuje się opisowo, używając kilku prostszych słów zamiast jednego trudnego) i charakteryzuje się mniej skomplikowaną gramatyką, jednak w odróżnieniu od niedawno opisanego Chinglish jest językiem całkowicie poprawnym. Według jego twórcy Globish sprawdza się podczas spotkań biznesowych znacznie lepiej niż tradycyjna, szekspirowska angielszczyzna. Dwie główne zasady nim rządzące to powiedzieć coś tak, żeby zostać zrozumianym (odpowiedzialność za skuteczność komunikacji przenosi się więc na autora wypowiedzi, co odciąża słuchacza), a także powiedzieć to z wykorzystaniem jedynie niezbędnego minimum środków. Oznacza to, że nie trzeba szukać w pamięci wyrafinowanych zwrotów czy idiomów – tak przecież cenionych podczas egzaminów językowych prowadzonych przez uniwersytet w Cambridge – lecz użyć najprostszych sformułowań, jakie nam się nasuną. Nerrière stworzył liczne książki na temat swojego odkrycia, a nawet oferuje naukę Globish. Twierdzi przy tym, że Globish jest swego rodzaju pomostem łączącym ludzi porozumiewających się dotychczas w takich językowych hybrydach jak Chinglish, Spanglish i podobne języki pidżynowe.

Pomysł Jeana-Paula Nerrière’a, choć z pewnością interesujący, nie jest bynajmniej tak odkrywczy, jak by się mogło wydawać. Istnieje jeszcze co najmniej kilka uproszczonych odmian angielskiego o różnych nazwach: Basic English, Special English, Simplified English, Plain English…

Pierwszy z nich został opisany przez Charlesa Kaya Ogdena w pierwszej połowie XX wieku. Składa się z ośmiuset pięćdziesięciu słów i powstał na potrzeby nauczania języka angielskiego oraz jako międzynarodowy język pomocniczy. Zasób słownictwa Basic English jest powszechnie wykorzystywany w dydaktyce przez nauczycieli angielskiego jako języka obcego. Szczególnie chętnie korzysta się z niego w Azji.

Ciekawa jest historia drugiego z wymienionych języków, Special English. Stworzono go na potrzeby audycji radiowej Voice of America, w której używa się go od 19 października 1959 roku aż po dziś. Jest to także język uproszczony, stworzony z myślą o słuchaczach, którzy uczyli się angielskiego, lecz nie posługują się nim na co dzień. Jego cechą charakterystyczną jest to, że obowiązuje w nim wyraźna, wolniejsza artykulacja, tak aby osoby nieznające dobrze angielskiego rozumiały, o czym mowa. Szczególną odmianą Special English jest Specialized English, używany w jednej z audycji chrześcijańskiej rozgłośni Feba Radio.

Simplified English także jest językiem szczególnego przeznaczenia, tyle że nie ma charakteru ogólnego, lecz stosuje się go w tekstach specjalistycznych. Pierwotnie był to język tekstów związanych z przestrzenią powietrzną i kosmiczną, obecnie jest zaś powszechniej stosowany w branży przemysłowej. Jego nadrzędnym celem jest unikanie dwuznaczności, jasność i zrozumiałość, a także ułatwienie tłumaczenia (także komputerowego) na inne języki. Jego oficjalna nazwa brzmi ASD-STE100 Simplified Technical English (STE).

Ostatni ze wymienionych języków, Plain English, różni się odrobinę od pozostałych. Nie jest po prostu uproszczoną odmianą angielszczyzny, bardziej pasowałoby do niego określenie „nieskomplikowany”. Propaguje się go wśród rodzimych użytkowników języka angielskiego, a jego celem jest przede wszystkim ułatwianie komunikacji instytucji rządowych z obywatelami. Kampanie promujące Plain English kieruje się zwłaszcza do urzędników, prawników, polityków, naukowców czy różnego rodzaju specjalistów po to, by język, którym się oni posługują, był zrozumiały także dla laików. Zwolennicy Plain English apelują o niestosowanie żargonu, jasne formułowanie myśli i ogólnie unikanie elementów, które mogłyby uczynić wypowiedź niezrozumiałą dla zwykłych ludzi. To język, w którego używaniu przejawia się dbałość o odbiorcę.

Ten krótki przegląd nie wyczerpuje oczywiście bogactwa odmian angielszczyzny, daje jednak niejakie wyobrażenie o tym, jak szczególne zapotrzebowanie na niezakłóconą komunikację wpływa na język. Dążenie do prostoty i zrozumiałości zaowocowało powstaniem kilku typów języka, których twórcy kierowali się jednym wspólnym celem: nie wprowadzić odbiorcy w konsternację. Być może nie są to odmiany, których znajomość pozwala czytać Szekspira w oryginale, w zupełności jednak wystarczą do porozumiewania się na co dzień.

Strony poszczególnych języków:
Globish: http://www.globish.com/
Basic English: http://ogden.basic-english.org/basiceng.html
Special English: http://www1.voanews.com/learningenglish/home/
Simplified English: http://www.asd-ste100.org/INDEX.HTM
Plain English: http://www.plainlanguage.gov/

Category: