Co najmniej 120 polskich tłumaczy będą musiały zatrudnić unijne służby translatorskie, gdy Polska wejdzie do UE. Na razie odpowiednią akredytację ma tylko 51.

– Chcemy uczulić polskie władze na ten problem. Tłumaczy może brakować nie tylko w Brukseli, ale także w Warszawie – powiedziała Olga Cosmidou, członek unijnej delegacji, która we wtorek zakończyła wizytę w Polsce. Delegacja – złożona z przedstawicieli służb tłumaczeń ustnych Komisji Europejskiej (SCIC) oraz służb tłumaczeń Parlamentu i Trybunału Europejskiego – przypomniała, że po wejściu do UE kolejnych dziesięciu państw liczba możliwych kombinacji tłumaczeń w UE wyniesie aż 464. SCIC ocenia, że codziennie pracować będzie 81 polskich tłumaczy, a pozostałych 40 będzie stanowiło „rezerwę".