Krakowski sąd od kandydatów na tłumacza przysięgłego wymaga trzyletniego dorobku w tłumczeniach. W obowiązujących przepisach o takim wymogu nie ma ani słowa

Pod koniec stycznia wejdzie w życie nowa ustawa o tłumaczach przysięgłych – wyraźnie określająca, jakie umiejętności musi mieć osoba, które chce pracować w tym zawodzie. Na razie jednak wciąż jeszcze obowiązuje rozporządzenie ministra sprawiedliwości z 1987 roku. A w nim nie ma ani słowa o tym, że przyszły tłumacz przysięgły musi przedstawić dorobek zawodowy z trzech ostatnich lat. Tymczasem właśnie taki warunek stawia się kandydatom w Krakowie.

Brak wystarczającego – zdaniem sądu – doświadczenia przesądził o tym, że pani Beata tłumaczem przysięgłym nie została. Ukończyła z wyróżnieniem studia germanistyczne, jest w trakcie studiów doktoranckich. Podkreśla, że wielokrotnie już podejmowała się robienia zleconych tłumaczeń. Złożyła też wszystkie wymagane przez sąd dokumenty – żaden nie został zakwestionowany. Okazało się jednak, że to nie wystarczy.

Prezes krakowskiego sądu okręgowego uznał, że skoro dziewczyna skończyła studia w 2004 roku, to nie ma żadnego doświadczenia. „Wolny rynek usług w zakresie tłumaczeń nie może być rozumiany jako prawo każdego, kto posiada znajomość języka obcego, do wchodzenia na ten rynek niejako na podstawie administracyjnych decyzji prezesów sądu” – uzasadnił odmowną decyzję.

Na jakiej podstawie sędzia wykluczył, że doświadczenia zawodowego nie można zdobywać w trakcie studiów? Tego nie wiadomo. Sąd nie zasięgnął opinii specjalisty, który byłby w stanie ocenić umiejętności językowe kandydatki. Chociaż ma taką możliwość, nie poprosił też o próbki jej tłumaczeń.

– To zablokowało mi dalszą karierę. Jak mam zdobywać doświadczenie tłumacza, skoro nim nie mogę zostać – denerwuje się pani Beata.

Jak ustaliliśmy, nie jest ona jedyną osobą, której odmówiono wpisu na listę tłumaczy przysięgłych właśnie z powodu braku wymaganego przez sąd doświadczenia. Prezes sądu tylko w ostatnich dwóch latach odmowy na tej podstawie udzielił kilkudziesięciu kandydatom.

Sędzia Waldemar Żurek, rzecznik krakowskiego sądu okręgowego, przyznaje, że stawiany kandydatom wymóg posiadania tłumaczeń z trzech lat sąd wprowadził sam. – Rozporządzenie wyraźnie mówi o koniecznej umiejętności tłumaczenia. Skoro tak, to trzeba ją jakoś wykazać. Tłumacz przysięgły to osoba zaufania publicznego i musi być lepsza niż przeciętny tłumacz – zaznacza. Powołuje się na jeden z dalszych zapisów rozporządzenia, które mówi, że prezes sądu ma prawo do sprawdzania jakości tłumaczeń za pośrednictwem znawców danego języka.

Tego jednak w przypadku pani Beaty nie zrobiono.

Opinie internautów

(Agencja MAart nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum).

Tłumacze przysięgli - ograniczenia w dostępie d... Autor: Gość: doktorant

Data: 22.01.2005 00:28 + odpowiedz

Artykuł na zamówienie? Do tłumaczenia tekstów prawniczych naprawdę potrzeba doswiadczenia, sucha wiedza, nawet poparta kilkoma "fuchami z czasów studiów to stanowczo za mało. A doświadczenie wtłumaczeniu nie oznacza doświadczenia w tłumaczeniu jako tłumacz przysięgły, więc obawiałbym się także o logikę tłumaczonych tekstów protegowanej tym artykułem doktorantki.

Re: Tłumacze przysięgli - ograniczenia w dostępie Autor: Gość: Inżynier

Data: 22.01.2005 09:22 + odpowiedz

W ostatnich dniach starego roku, po prawie roku od złożenia dokumentów, zostałam wreszcie zaprzysiężona na tłumacza przysięgłego. Ale...uważam, że dotychczasowa procedura w żaden sposób nie sprawdza rzeczywistych umiejętności kandydatów na tłumaczy, nawet próbki tłumaczeń nic by w tym przypadku nie dały, no bo jak sprawdzić, czy to faktycznie dany kandydat wykonał a nie jego zaufany kolega? Natomiast tłumaczenia przysięgłe, to nie tylko Szanowny Panie Doktorancie, tłumaczenia prawnicze...Mogą być również techniczne, językowe, itp. Co do logiki tłumaczenia, to czytają przetłumaczoną konstytucję UE oraz pracując jako czynny tłumacz stwierdzam, że bardzo często "przysięgłość" nie idzie w parze ani z logiką ani nawet z jakością tłumaczenia...

Re: Tłumacze przysięgli - ograniczenia w dostępie Autor: Gość: presto

Data: 22.01.2005 09:47 + odpowiedz

Sąd powinien powstrzymać się od mianowania nowych tłumaczy tuż przed wejściem w życie nowej ustawy, która zmienia zupełnie zasady mianowania - otóż trzeba będzie zdać solidny egzamin. No i dobrze, bo to co reprezentują niektórzy tłumacze woła o pomstę do nieba. I BRADZO DOBRZE ZE NIE ZOSTALA TLUMACZEM!

Autor: Gość: tłumacz przysiegly

Data: 22.01.2005 11:39 + odpowiedz

Beatka dopiero skonczyla studia i nie ma jeszcze znajomosci wsrod srodowiska tlumaczy, ma za to w gazecie. Oczywiscie ze nie nadaje sie na tlumacza bo jest za mloda, dopiero skonczyla studia i juz ma miec doswiadczenie??!! Ja dopiero po 4 latach praktyki u innego tlumacza przysieglego zostalem tlumaczem. Tlumacz przysiegly to powazna instytucja i nie wolno jej naduzywac przez niedoswiadczonych, mlodych ludzi ktorym wydaje sie ze wszytko wiedza. Jestem za trudnymi i intensywnymi egzaminami na tłumacza. Decyzja sadu byla sluszna. Niech popracuje 4 lata w szkole i nabywa doswiadczenia jako tlumacz: Nawet nie wiedziala ze tlumaczenia nie skladaja sie tylko z tlumaczen przysieglych ale z techniczych, zwyklych etc. Mozna nabywac doswiadczenie nie bedac tl. przysieglym. Beatka chce tytuł na kredyt. Cale szczecie Sąd zachował sie tu bardzo poprawnie.

Pomieszanie z poplątaniem Autor: Gość: mamut

Data: 22.01.2005 15:52 + odpowiedz

Szanowni Państwo Dziennikarze, którzy podpisali się pod artykułem, niestety wykazali się słabą znajomością tematu. Od kandydata na tłumacza przysięgłego wymaga się - i zawsze wymagało - udokumentowania dorobku TŁUMACZENIOWEGO, a nie dorobku tłumaczeń przysięgłych, a to istotna różnica. Decyzja sędziego nie jest to więc żadną przeszkodą i nie ma tu żadnego błędnego koła. Państwa protegowana może przez kilka lat potłumaczyć inne rzeczy, popracować nad mniej zobowiązującymi prawnie przekładami, nauczyć się warsztatu, zebrać odpowiednią bibliotekę koniecznych w tym zawodzie materiałów (której się nie kupi) i nauczyć jeszcze jakiejś dziedziny bo bez specjalizacji nie ma co marzyć o właściwym wykonywaniu tej funkcji. Odmowa sędziego nie jest żadną przeszkodą w zdobywaniu doświadczenia przez tłumaczenie dla firm, wydawnictw itp. Umiejętności translatorskie nabywa się głownie przez praktykę, dzięki właściwej intuicji, a w najmniejszym stopniu teoretycznie. Ukończenie filologii świadczy wyłącznie o tym, że Pani Beata opanowała w dość poważnym stopniu znajomość języka, ale nic więcej. Doświadczenie, referencje (bardziej doświadczonych tłumaczy, a nie klientów!) czy egzamin są niezbędne jeżeli tłumacz ma być osobą publicznego zaufania. Aktualny brak przyzwoitych zasad dopuszczania do zawodu powoduje, że jest wielu tłumaczy niekompetentnych, a także wielu poświadczających nieprawdę – czy to przez nieuczciwość i za zapłatą, czy też z braku wiedzy. Zamiast się oburzać, może warto pomyśleć, czy przypadkiem nie ma jakiejś racji w decyzji sędziego. I proszę się nie obawiać o zmowę, monopole itp. Tłumaczy i tak jest tyle, że pracują za minimalne stawki ustawowe. Proszę mi pokazać jednego tłumacza krezusa. Mnie sąd jeszcze nigdy nie wzywał, co oznacza, że jest nas więcej niż potrzeba.

O co ten szum? Autor: Gość: koleżanka mamuta

Data: 22.01.2005 16:07 + odpowiedz

Pani Beacie tłumacz przysięgły pomylił się chyba z notariuszem. KObieto, nie te pieniądze! Zastanów się, czy warto robić aferę o 23 zł za stronę, jeżeli i tak nie masz racji. Jeżeli masz powołanie, by być tłumaczem, to tłumacz - tłumaczenie aktów urodzenia i w trakcie procesów sądowych nie jest jedyną drogą kariery w tym zawodzie, a już na pewno nie lepiej płatną od innych. Zwlaszcza że zlecenia uwierzytelniane to nikły procent pracy większości tłumaczy.

Re: O co ten szum? Autor: Gość: wuwuwu

Data: 22.01.2005 19:16 + odpowiedz

Po studiach fililogicznych, zanim zostałam tłumaczem przysięgłym, przez 11 lat byłam tłumaczem "zwykłym", głównie technicznym, w przedsiębiorstwach produkcyjnych i handlowych. Sama zdecydowałam, że już mogę popróbować tłumaczyć nowe rodzaje tekstów. A moja biblioteka słowników zawiera dziesiątki tomów. I ciągle ich za mało! Same studia to doprawdy tylko baza językowa, znajomość gramatyki i ortografii. Reszta przychodzi z latami (wieloma) i nigdy nie będziemy nieomylni. W tonie niestety protekcjonalnym

Autor: Gość: misza

Data: 22.01.2005 21:17 + odpowiedz

Oj, oj, nie wie Pani Beata, czego nie wie. I nie wie, na co się porywa. Więcej pokory, szanowna świeża absolwentko. W tym zawodzie, jak w rzadko którym, po szkole nie wie i nie umie się prawie nic, choć każdemu się wydaje, że pozjadał wszystkie rozumy. Żeby dobrze tłumaczyć przysięgle - i nie tylko - trzeba mieć ogromne zaplecze, czego ja sama doświadczyłam, gdy za szybko dano mi uprawnienia. Stary system terminowania byłby tu nie do przecenienia. Ja mam świadomość, że w narodzie pokutuje przekonanie, że tłumaczenie to przepisywaie tekstu w innym języku i dlatego zawód ten w klasyfikacji zawodów GUS podpada pod usługi sekretarskie. Tymczasem wiedza i prowadzenie przez osoby doświadczone są absolutnie niezbędne, bo możliwości weryfikacji własnych umiejętnosći są niewielkie - do większości rzeczy dochodzi się metodą prób i błędów, a na to nie ma miejsca w tłumaczeniach przysięgłych. Poświęć kilka lat tylko i wyłącznie na tłumaczenie, a zobaczysz, jak własna niewiedza potrafi porażać. O ile - rzecz jasna - będziesz rozumnym tłumaczem.