Nieprawidłowości przy przetargach na tłumaczenia są powszechne – mówią „Gazecie” specjaliści z renomowanych biur tłumaczeń. Nie chcą występować pod nazwiskiem: rynek jest ograniczony i boją się, że stracą możliwość pracy dla resortów. Ale relacje z różnych źródeł się uzupełniają.

Według nich największe szanse na zwycięstwo w przetargach mają firmy towarzysko powiązane z szefami resortów. Np. roczne zlecenie na tłumaczenia dla MSWiA ma firma Trado należąca do Dagmary Ząbeckiej-Pęczak, żony aresztowanego posła SLD Andrzeja Pęczaka. W kwietniu 2004 r. pani Pęczak wygrała przetarg, choć tydzień wcześniej prokuratura w Łodzi zarzuciła jej wyłudzenie. Ministerstwo tłumaczyło wtedy, że póki pani Pęczak nie jest skazana prawomocnym wyrokiem, to dla ministerstwa „jest czysta jak łza". Dziś ministerstwo dodaje, że „sprawa męża Pani Pęczak nie ma związku z wykonywaniem przez firmę Trado tłumaczeń na zlecenie MSWiA". Korupcji i nepotyzmowi sprzyja prawo zamówień publicznych, które umożliwia urzędnikom tak przygotować specyfikację zamówienia, żeby jej warunki spełniała określona firma. Ale nie zawsze. Niektóre firmy oferują po prostu najniższą cenę – bo wiedzą, że na jakość ich tłumaczenia nikt nie będzie narzekał i w razie czego poprawią je w godzinach pracy pracownicy ministerstwa. Zresztą mając układ z urzędnikiem odpowiedzialnym za przetarg, realną cenę można zawsze podnieść – przetłumaczyć faktycznie 30 stron, a fakturę wystawić na sto.