Ratyfikacja traktatu europejskiego zagrożona. Polskie tłumaczenie konstytucji europejskiej zawiera kardynalne merytoryczne błędy. Jest ich przynajmniej kilkadziesiąt. Sprawa może nie tylko o wiele miesięcy opóźnić ratyfikację traktatu, ale nawet jej zagrozić.

Jeden z błędów dotyczy np. sposobu wyboru Komitetu ds. Ochrony Socjalnej. Ma być przeprowadzany zwykłą większością głosów, podczas gdy w tłumaczeniu mowa o większości kwalifikowanej. Różnica jest zasadnicza: w pierwszej wersji Polska ma obecnie 1 głos, w drugiej zastosowano by skomplikowany system liczenia, dający nam zdecydowanie większy wpływ.

Poseł PO Bronisław Komorowski, na którego polecenie zespół ekspertów sprawdził tłumaczenie, uważa, że sprawa może zagrozić ratyfikacji traktatu.

– Sejm nie może zająć się zapisami konstytucji, które są niezgodne z oryginalną wersją. I to w podstawowych punktach – oświadczył wczoraj poseł, zapewniając, że opowiada się za ratyfikacją traktatu. Jego zdaniem przeciwko rozpoczynaniu procedury ratyfikacji na podstawie obecnego tłumaczenia będzie nie tylko PO, ale także większość ugrupowań opozycyjnych.

Rząd chciał przesłać traktat pod obrady Sejmu już na początku lutego. Teraz trzeba będzie z tym poczekać przynajmniej 3–4 miesiące – przyznaje Paweł Świeboda, dyrektor Departamentu Unii Europejskiej w MSZ. To zmniejsza szanse na przeprowadzenie referendum konstytucyjnego razem z wyborami prezydenckimi na jesieni. Za takim terminem opowiadały się SLD, UP i SdPl, licząc, że dzięki temu zwiększą się szanse kandydata lewicy na zwycięstwo. Zdaniem ugrupowań to także jedyny termin, w którym przynajmniej połowa uprawnionych weźmie udział w referendum, a bez tego głosowanie nie będzie ważne.

– MSZ także przeprowadziło analizę tego tekstu. Wykryliśmy przynajmniej 15 poważnych nieprawidłowości. W tym wszystkie te, o których mówi poseł Komorowski – stwierdza Paweł Świeboda. Jego zespół do tej pory nie opublikował ustaleń, ponieważ prace nie zostały zakończone. Nie jest jednak jasne, kto za błędy w przekładzie odpowiada. – Tłumaczenie było dziełem Sekretariatu Generalnego Rady UE w porozumieniu z UKIE. MSZ tylko przesyłało uwagi, które nie zawsze były uwzględniane – mówi Świeboda. Szef UKIE, minister ds. europejskich Jarosław Pietras, był wczoraj nieuchwytny.

Zdaniem Bronisława Komorowskiego sprawa jest na tyle poważna, że winowajca „powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności. Także personalnej".

Wśród przedstawionych przez posła PO błędów jest m.in. lista przestępstw, którymi ma się zajmować Unia (art. III ust. 271). Obok prania brudnych pieniędzy wymieniono handel bronią, pomijając słowo „nielegalny". W artykule o promowaniu przez Unię usług zdrowotnych wspomniano o regionach transgranicznych zamiast o terenach przygranicznych. Pierwszy termin odnosi się do specjalnie utworzonych regionów, na które składają się jednostki administracyjne z dwóch lub więcej państw. Drugi dotyczy wszystkich obszarów, gdzie stykają się dwa kraje.

Błędny tekst został już opublikowany w Dzienniku Oficjalnym UE. Ma on zatem taką samą wartość prawną jak wersja angielska czy francuska. Teraz trudno będzie dokonać poprawek. – Wystąpiliśmy już do rządu Włoch, który jest depozytariuszem traktatu, o możliwość wprowadzenia zmian – mówi Świeboda. Jego zdaniem ta procedura może jednak przebiegać równolegle do procesu ratyfikacji w polskim parlamencie.

Jędrzej Bielecki