Urząd Komitetu Integracji Europejskiej poinformował w środę, że za ostateczną wersję tłumaczenia Traktatu odpowiada Sekretariat Generalny Rady UE, który zlecił przekład tego dokumentu wyspecjalizowanej agencji tłumaczeń UE.
W związku z pytaniami dziennikarzy, dotyczącymi polskiego tłumaczenia unijnej konstytucji, UKIE zwróciło uwagę w przesłanym PAP komunikacie, że „po stronie polskiej instytucją koordynującą wszelkie prace dotyczące Traktatu Konstytucyjnego, w tym weryfikacje jakości tłumaczenia, jest Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które było wspierane – na szczeblu eksperckim – przez służby tłumaczeniowe Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej". Natomiast według dyrektora Departamentu Unii Europejskiej w MSZ, Pawła Świebody, w tej sprawie „instytucją kontaktową w Polsce był UKIE". „To do nich były przesyłane fragmenty tekstu, oni mogli się na ten temat wypowiadać" – powiedział w środę PAP.
Również on podkreślił jednak, że ostateczną decyzję w sprawie tłumaczenia podejmował Sekretariat Generalny Rady UE i to on „firmuje to tłumaczenie". Po środowych doniesieniach „Rzeczpospolitej" o błędach w polskim tłumaczeniu konstytucji UE PiS złożyło w Sejmie projekt uchwały wzywającej rząd, by jak najszybciej zaczął je usuwać. Według PiS błędnie przetłumaczono na przykład sposób wybierania Komitetu ds. Ochrony Socjalnej. Zgodnie z polską wersją ma być on przeprowadzany zwykłą większością głosów, podczas gdy w tłumaczeniu mowa jest o większości kwalifikowanej. Szef Departamentu UE w MSZ zapewnił, że korekta tekstu tłumaczenia nie jest niczym nadzwyczajnym i wiadomo już, że „podobnego rodzaju błędy są" m.in. w tekście włoskim i niemieckim.
„Nie jesteśmy jedyni. To bardzo mocno trzeba podkreślić" – powiedział. „Więc dobrze byłoby sprowadzić całą sprawę do sensownych proporcji" – uważa Świeboda. Zwrócił przy tym uwagę, że korekta tłumaczenia traktatu międzynarodowego jest „czymś zwyczajowym" i „należy to przyjąć jako rzecz standardową". Podkreślił, że jest nawet procedura przewidziana w Konwencji Wiedeńskiej, według której trzeba wystąpić z wnioskiem do depozytariusza. W tym wypadku jest nim Sekretariat Generalny Rady UE. „To może być czasochłonne" – przyznał Świeboda. Uważa jednak, że czas należy liczyć „raczej w tygodniach".
PiS przewiduje, że procedura korygowania błędów potrwa kilka miesięcy, i podkreśla, że będzie wymagała ścisłej współpracy z depozytariuszem traktatu, którym są Włochy. Świeboda zapewnił, że rząd zaproponuje uruchomienie ratyfikacji traktatu równolegle z korektą tłumaczenia jego tekstu. Tymczasem wicemarszałek Sejmu Kazimierz Michał Ujazdowski z PiS uważa, że Sejm nie może zajmować się traktatem równolegle z procedurą weryfikacji błędów. (PAP)