Audyt czy audit?
Często zauważam rozterki osób zajmujących się zarządzaniem jakością i słyszę dyskusje dotyczące tego, czy należy stosować termin „audyt”, czy też „audit”, a co za tym idzie, „audytor” czy „auditor”. Czym się różnią te dwa terminy i który z nich jest właściwy?
Z punktu widzenia normy ISO kwestia ta nie ma większego znaczenia, często sam stosuję te dwa określenia zamiennie. Termin „audit” przyjęło się zwyczajowo stosować w odniesieniu do zagadnień jakościowych, „audyt” natomiast kojarzy się z finansami. W tym kontekście warto sobie przypomnieć, że łaciński źródłosłów terminu „audit” oznacza „słuchać”, a zatem „auditor” jest nikim innym jak tylko słuchaczem.
Moje zdanie jest następujące: „audit” jest terminem bardziej przyjaznym, ponieważ kojarzy się ze słuchaniem, co w pełni oddaje ducha tego działania. W swoim założeniu audit ma na celu wspomaganie organizacji w jej doskonaleniu, poprawie i dążeniu do doskonałości (w zarządzaniu, relacjach z klientem, minimalizowaniu liczby niezgodności czy błędów itd.); audit szuka zgodności, potwierdzenia dobrego działania organizacji (inaczej niż kontrola, w którą wpisane jest poszukiwanie błędów). Dobry auditor – czy to zewnętrzny, czy to wewnętrzny – potrafi słuchać auditowanego, wyciągać wnioski, formułować spostrzeżenia, które wspomogą poprawę realizacji zadań przez auditowanego, a tym samym przyczynią się do udoskonalenia organizacji. Stąd też coraz popularniejsze staje się następujące rozróżnienie:
Audit jakości – systematyczny, niezależny, udokumentowany proces pozyskiwania dowodu z auditu oraz jego obiektywnej oceny w celu określenia stopnia spełnienia kryteriów auditu.
Audyt – swojego rodzaju kontrola standardów obejmująca zarówno działania, jak i metodologię.
W praktyce szeroko rozumianego zarządzania jakością przyjęło się stosować termin „audit”; wielu auditorów uważa również, że termin ten jest właściwszy. „Audyt” kojarzy się z kolei z pewnym rodzajem kontroli. Termin ten stosowany jest w szczególności podczas działań w obszarze finansów (audyt finansowy) i nie odzwierciedla ducha podejścia jakościowego.
Na omawiany tutaj temat wypowiedzieli się również językoznawcy. Wszystkie słowniki języka polskiego podają jako właściwą wyłącznie formę „audyt”. Każdy polonista/językoznawca powie, że poprawną formą jest „audyt” z literą „y” w środku, która uległa zmianie z „i” wersji anglojęzycznej. Taka jest reguła językowa, a wiadomo, że z regułą trudno dyskutować.
Wypowiedź prof. Jerzego Bralczyka jednoznacznie ucina wszelkie dyskusje na ten temat. Stwierdził on, że w polskim tłumaczeniu normy ISO wystąpił błąd (norma podaje termin „audit”)… ale z kolei prof. Jan Miodek uznał, że oba określenia („audit” i „audyt”) są poprawne i oba znaczą to samo.
Jak więc widzimy, walka trwa. Myślę jednak, że nie ma większego znaczenia, czy będziemy stosowali termin „audit”, czy „audyt”. Najważniejsze jest to, aby podejmowane działania audi(y)towe przynosiły zamierzony efekt w postaci wartości dodanej dla organizacji, która je przechodzi. Za używanie jednej lub drugiej formy nikt nam głowy nie będzie urywał, życzę więc miłych i owocnych auditów/audytów zarówno po jednej, jak i drugiej stronie barykady.